Piękne kobiety, silni mężczyźni, plaża, woda i skarb. Czego chcieć więcej? 2
No właśnie. Czego chcieć więcej? Wydaje się, że wszystko jest. Mamy parę popularnych i młodych aktorów (Jessica Alba i Paul Walker). Mamy ładne, nadmorskie plenery. Ciepły klimat, palmy i słońce, a więc wszystko to, za czym przeciętny Polak tęskni. Mamy w końcu ukryty skarb, który nasi bohaterowie muszą wyciągnąć. Co więc nie gra? Praktycznie wszystko.
Fabuła filmu przedstawia się następująco. Para nurków, Sam i Jared, chce wyciągnąć na brzeg zatopiony na dnie oceanu skarb. Razem z przyjaciółmi, Amandą i Brycem postanawiają tego dokonać. Kiedy jednak w morskich głębinach znajdą rozbity samolot pełen narkotyków, dla lokalnego bossa mafii, wszystko zacznie się komplikować.
To wszystko już było. Może nie w takiej formie, ale było. Motyw znany i lubiany. Gdyby chociaż twórcy "Błękitnej głębi" postarali się to jakoś urozmaicić. Zrobić jakiś nieoczekiwany zwrot akcji. Niestety nic z tego. Wszystko jest tak, jak być powinno. Nic nas tutaj nie zaskoczy. Po prostu kolejny, kiepski film akcji.
Dialogi na poziomie szkoły średniej. Aktorzy są chyba tylko po to, żeby dobrze wyglądać w strojach kąpielowych. Wiadomo, że Alba i Walker to nie są geniusze aktorstwa, ale kiedy się postarają, może coś z nich być. Tutaj jednak nie było. Swoje kwestie wypowiadają bez przekonania i zaangażowania. Pewne jest, że dobrze bawili się nurkując i odpoczywając w tropikach, ale na ekranie tego nie widać. Nawet konflikt między głównymi bohaterami jest oczywisty. Nic nie zaskakuje.
Muzyka miła i przyjemna. Dobrze tworzy klimat i ładnie komponuje się z cieszącymi oko widokami. Zdjęcia też są dobre i przekonywujące. Ładne ujęcia podmorskich głębin. Szwankuje jednak reżyseria. Film zaczyna się w pewnym momencie rozłazić. Wychodzą na wierzch braki scenariuszowe i te niedociągnięcia widać. Wszyscy gubią się na koniec filmu, gdzie każdy goni każdego i jest wesoło.
Gdyby ekipa się postarała, można było z tego zrobić niezły film. Tak się jednak nie stało i dostaliśmy kolejny produkcyjniak rodem z Hollywood, który ma być czystą rozrywką niskich lotów niewymagających od widza zaangażowania. Wiem, że takie kino jest potrzebne, ale ostatnio powstaje go coraz więcej i nie rozumiem, po co jeszcze "Błękitna głębia"? Widzom zostaje podziwiane widoków plaż, morza i dobrze prezentujących się aktorów.
Walker nie był złym aktorem, ale grać w czymś takim, to już porażka.