Acja filmu rozgrywa się w średniowiecznej Jerozolimie, w czasach wypraw krzyżowych. Orlando Bloom wciela się w postać Baliana, młodego Francuza, który straciwszy wszystko, odnajduje swoje przeznaczenie, honor i odkupienie w mężnej walce. Balian stawia czoła przytłaczającym siłom, by uratować swoich ludzi, wypełnić rycerskie dziedzictwo i zająć należne mu miejsce w historii.

Garderoba i broń

Autorka kostiumów Janty Yates ubrała bohaterów "Królestwa niebieskiego" w stroje, z których wiele łączy w sobie elementy wschodnie i zachodnie. Jak mówi: "Zgromadziłam ogromną dokumentację epoki, bo musiałam wiedzieć wszystko o każdej najdrobniejszej saraceńskiej pętelce na bucie. A kazano nam wyprodukować pięć tysięcy takich pętelek...".

Yates odwiedziła British Museum, inne muzea i biblioteki w Wielkiej Brytanii, zbrojownię w Leeds i poświęconą krucjatom salę w Wersalu, gdzie znalazła bezcenne źródła inspiracji. "Już mieliśmy wychodzić, gdy zauważyłam wieńczące herby klejnoty rodowe. Wybłagałam, by pozwolono nam zostać jeszcze chwilę, obeszłam salę i znalazłam klejnoty Baliana z Ibelin z roku 1180, których istnienia nawet nie podejrzewaliśmy. Byliśmy pewni, że będziemy musieli je wymyślić. Taka jest wartość poszukiwań...".

Yates, która pracowała ze Scottem przy "Gladiatorze", przyznaje, że lubi pracę z aktorami. Wierzy, że dzięki swoim kostiumom pomaga im odnaleźć się w skórze granych przez nich bohaterów.

Kluczową rolę przypisano kolorom, a w szczególności barwom wyróżniającym poszczególne frakcje militarne. "Każdy z naszych rycerzy nosi płaszcz w innym kolorze, w zależności od dziedzictwa, które reprezentuje" - mówi Yates. "Klejnoty rodowe z Ibelin utrzymane były w barwach złota i czerwieni burgundzkiej, takie też barwy nosi bohater filmu. Żołnierze armii jerozolimskiej noszą wyłącznie chabrowe błękity, podobnie jak sam król, grający marszałka Jerozolimy Jeremy Irons i Guy de Lusignan, w którego wciela się Marton Csokas. Armia Saracenów nosi się w odcieniach czerwonym, piaskowym, bursztynowym i złotym, które kojarzą się z otaczającą pustynią. Saladin i jego porucznik Imad preferują srebro, złoto i czerń".

Wiele uwagi Yates poświęciła kostiumom Evy Green, odtwórczyni jedynej dużej roli kobiecej. Jak mówi: "Świetnie się bawiłam projektując jej 28 strojów. Do jazdy konnej nosi zwiewne stroje z jedwabiu, wyszywanego w Indiach. Nosi także szarawary i buty, które uszyłam dla niej w Rzymie. Jej stroje biesiadne zapierają dech w piersiach. Wydaje się wprost skąpana w perłach. Wszystkie jej kostiumy haftowano ręcznie i zdobiono klejnotami w Indiach. Jej turbany wyszyto klejnotami, perłami i tiulami".

Yates i jej ekipa przygotowali około 15.000 kostiumów, które aktorzy i statyści nosili w scenach kręconych w ekstremalnych warunkach na marokańskiej pustyni. "Pewnego dnia na planie zjawiło się dwa tysiące statystów. Podzieliliśmy ich na grupy, które ubieraliśmy jedna po drugiej. Do tego dochodzili kaskaderzy, z których każdy nosił siedem różnych kostiumów" - mówi Yates.

Tkaniny sprowadzano z Indii, Włoch, Tajlandii, Francji i Wielkiej Brytanii. Każdy kostium składał się z trzynastu do piętnastu elementów: kurtki, koszuli, spodni, płaszcza, wieloczęściowej kolczugi, hełmu, butów, rękawic, peleryny, pochwy i pasa do miecza. Kolczugę wykonano w WETA Workshop w Nowej Zelandii, który zdobył sławę dzięki kostiumom do trylogii "Władca pierścieni". "Była lekka i zwiewna, a przy tym w pełni realistyczna" - mówi Yates. "Hełmy wykonano z gumy, były więc bardzo lekkie. Wszystko wyprodukowano z myślą o zapewnieniu maksymalnej wygody aktorom i statystom".

Yates i jej ekipa 40-80 kostiumologów pracowała w Hiszpanii i Maroku zgodnie z zasadami panującymi w obozie wojskowym. Gdy ekipa przenosiła się z miejsca na miejsce, Yates budowała "wioski kostiumów", w których prano, sztucznie postarzano, szyto i dopasowywano najróżniejsze stroje.

Za produkcję dziesiątek tysięcy narzędzi broni odpowiedzialny był Simon Atherton. Dwóm mieczom przypisano szczególne znaczenie: mieczowi Godfreya, który dziedziczy jego syn Balian i mieczowi Saladina. "W przypadku miecza Godfreya najtrudniejsze były pochwa i pas" - mówi Atherton. "Wykonałem rękojeść w orzecha włoskiego i pokryłem ją zwierzęcą skórą, którą ozdobiłem wizerunkami małych smoków i krzyża. Ostrza wykonano z aluminium, które jest lżejsze i bezpieczniejsze od innych metali. Potrzebowałem tygodnia, by wykonać jeden miecz, a ekipa zamówiła ich w sumie pięć, o różnej wadze i rozmiarach".

Scott chciał, by Saladin walczył wielkimi zakrzywionymi bułatami, ale gromadząc dokumentację tematu Atherton przekonał się, że ostrza Saracenów były proste w czasach, w których toczy się akcja filmu. Koniec końców Saladin używa na ekranie prostego miecza. "Rozdwoiliśmy go na końcu, bo pomyślałem, że dzięki temu wyda się widzom groźniejszy" - mówi. "Rękojeść zrobiona jest z kości, a zdobią ją wężowe głowy. Praca nad tym mieczem zajęła mi więcej czasu, bo każdy element trzeba było odlewać".

Jerozolima odbudowana

Scenograf Arthur Max jest z wykształcenia architektem, dokłada więc wszelkich starań, by budowane przez niego dekoracje były maksymalnie funkcjonalne. "Bardzo się to przydaje na planie" - mówi.

Replikę dwunastowiecznej Jerozolimy zbudowano na zapleczu Atlas Film Studios. Arthur Max mówi: "To największa dekoracja, przy której dotąd pracowałem i jedna z największych w kinie ostatnich lat. Łączy fragmenty rzeczywistej Jerozolimy z elementami, które odkryliśmy gromadząc naszą dokumentację".

Przy budowie, która rozpoczęła się pół roku przed pierwszym klapsem, brano pod uwagę pozycję słońca o tej porze roku. "Droga słońca zmienia się zarówno horyzontalnie, jak i wertykalnie, ale wydaje mi się, że udało nam się poprawnie ją uchwycić" - mówi Max. "Przeprowadziliśmy kilka komputerowych symulacji gry światła i cienia, a na nich podstawie rozmieściliśmy nasze dekoracje". Było to o tyle ważne, że Scott chciał, aby światło odbijało się od murów Jerozolimy pod określonym kątem.

Przy projektowaniu filmowej Jerozolimy "oglądaliśmy prawdziwe miasto, prawdziwe bramy i cytadelę z wieżą Dawida i na nich opieraliśmy projekty naszych murów" - mówi Max. "Zbudowaliśmy ponad 28.000 metrów kwadratowych murów, zużywając 6.000 ton gipsu. Cieszę się, że udało nam się pozyskać do współpracy najlepszych gipsowników na świecie".

Filmowcy musieli także wyprodukować większość przedmiotów codziennego użytku, którymi posługują się mieszkańcy filmowej Jerozolimy. "Te przedmioty były po prostu nieosiągalne, ale mieliśmy szczęście, że kręciliśmy w Hiszpanii i Maroku, gdzie przemysły ceramiczny, metalurgiczny i skórzany wciąż są praktykowane i stoją na wysokim poziomie" - mówi Max.

Kluczem do sukcesu było wierne oddanie najdrobniejszych szczegółów. "Na planie filmu kostiumowego trzeba z reguły wykonać wszystko samemu, bo trudno znaleźć - na przykład - dwunastowieczną wannę, a w "Królestwie niebieskim" mamy ich z pół tuzina. Nasi rzemieślnicy wybudowali dla nas kuźnie, wyprodukowali flagi, zbroje oraz tysiące narzędzi broni: strzały, miecze i tarcze" - mówi Max.

Wielką wagę przywiązywano do autentyzmu nie tylko wielkich dekoracji, ale i najdrobniejszych rekwizytów. Dekoratorka wnętrz Sonja Klaus i jej ekipa złożona z 80 rzemieślników sięgnęła do źródeł. Ekipę zasiliło kilkunastu dekarzy, którzy specjalizują się w kryciu dachów strzechą. Stosują tę samą metodę, której używali ich poprzednicy w XII wieku. Brytyjskiego kowala wynajęto, by nauczył Orlando Blooma technik kucia, które stosowano tysiąc lat temu. Jako model posłużyła końska podkowa z XI stulecia, którą znaleziono niedaleko Tower w Londynie. Z Madrytu sprowadzono trzy kobiety, które wciąż gotują według przepisów z czasów wypraw krzyżowych.

"Wiele przedmiotów wykonały dla nas od zera ekipy skórników, krawców, malarzy i farbiarzy" - mówi Klaus. "Nasi modelarze rzeźbili, produkowali z gipsu, włókna szklanego i metalu. Nasi skórnicy umieli zrobić wszystko, od bukłaków po siodła. Nasi cieśle produkowali meble i powozy. Metaloplastycy kreowali piece, pochodnie, kaganki, okucia, zawiasy i pierścienie. Mieliśmy także rzemieślników, którzy specjalizowali się z wyrobach z bambusa i wikliny". Sporym wyzwaniem było "ubranie" końskiej jazdy. "Mieliśmy ponad 850 taktów jeździeckich" - mówi Klaus.

"Ważne jest, by widzowie odnieśli wrażenie, że czas się cofnął" - mówi Max. "Osiąga się to dzięki drobnym przedmiotom, o których ludzie nawet by nie pomyśleli, na przykład słojom do łapania os, które wiszą w izbach. W trakcie przygotowań do realizacji okryliśmy całą masę dziwnych rzeczy. Każda codzienna czynność - gotowanie posiłków, pieczenie chleba, noszenie wody - wiąże się z mnóstwem szczegółów. Dzięki nim nasza opowieść nabiera autentyzmu".

Na planie w Maroku spotkali się przedstawiciele wielu różnych narodowości, Marokańczycy, Chorwaci, Włosi, Hiszpanie i kilku Anglików. "Sądzę, że wyszło nam to wszystkim na zdrowie" - mówi Ridley Scott. "Podobnie jak to było z krucjatami, naszą ekipę tworzyli przedstawiciele różnych kultur".

Rzeczywistość wzbogacona

Filmową Jerozolimę trzeba było rozbudować poprzez komputerowe efekty specjalne. Arthur Max mówi: "Lubię ten etap pracy, gdy nie wiadomo już, co istnieje naprawdę, a co nie; co zbudowano w rzeczywistości, a co istnieje tylko w pamięci komputera. Wtedy wiem, że dobrze wykonałem swoją pracę".

Dwadzieścia pięć lat temu, w czasie realizacji "Łowcy androidów" pionier efektów specjalnych Douglas Trumbull udzielił Ridleyowi Scottowi rady, którą reżyser pamięta do dziś: "Douglas zapytał mnie "Czy możesz to zrobić na żywo?". Odpowiedziałem "Tak", a on na to: "To zrób. Wierz mi, tak będzie lepiej i taniej". Nigdy o tym nie zapomniałem i po dziś dzień do efektów specjalnych uciekam się tylko wtedy, gdy jest to niezbędnie konieczne" - mówi.

A gdy jest to konieczne, reżyser nie stawia przed twórcami efektów żadnych ograniczeń. Koordynator efektów specjalnych Wesley Sewell mówi: "Filmowa Jerozolima była wielka, nie na tyle jednak, by uchodzić za całe miasto. Naszym zadaniem było przekształcić ją w tętniącą życiem metropolię, zdolną pomieścić milion ludzi".

Opisując oblężenie, w trakcie którego siły Saladina przejmują miasto, Sewell mówi: "Technologia pozwala nam dziś kreować postacie ludzkie, które nie tylko wyglądają, lecz także poruszają się w pełni realnie. W trylogii "Władca pierścieni" najnowocześniejsze techniki pozwoliły wykreować nowy rodzaj rzeczywistości. My mamy do dyspozycji jeszcze nowsze środki, które pozwalają na jeszcze doskonalsze oddanie ruchu i interakcji międzyludzkich. Nasi bohaterowie mogą teraz przyjmować różne postawy w ramach jednej i tej samej sceny".

Armię Saracenów tworzą dla przykładu przedstawiciele najróżniejszych części świata arabskiego. "W naszej armii są ludzie z Syrii, Egiptu i Afryki Północnej" - mówi Sewell. "Fotografowaliśmy ich w kostiumach w kontrolowanym środowisku, a następnie komputerowo zmienialiśmy im kolory turbanów i tunik".

W finałowej scenie bitwy Saraceni wdzierają się po murach na wały obronne. Mosty upadają, drabiny przewracają się, a obrońcy leją na szturmujących najeźdźców wrzący olej. Saraceńskie strzały wypełniają niebo, a chrześcijanie kontratakują, próbując odciąć drogę wrogom. Z murów spadają płonący ludzie.

Akcję filmowało sześć kamer, z których jedną umieszczono w helikopterze. Zdjęcia powtarzano trzykrotnie, dopóki efekt końcowy nie usatysfakcjonował reżysera Ridleya Scotta. Gotowa sekwencja zajmie mniej niż minutę czasu ekranowego, ale jej realizacja przypominała skomplikowaną operację militarną, która rozegrała się pewnego ranka na przedmieściach Ouarzazate.

Dwa tysiące statystów zjawiło się na planie o godzinie 5.30 rano. Ubrano ich w kostiumy i wysłano do charakteryzatorni. Ekipa techników od efektów specjalnych zbudowała machiny oblężnicze, które w niczym nie różnią się od używanych tysiąc lat temu. Olbrzymie drabiny, które miały upaść w odpowiednim momencie, zmotoryzowano i umocowano, tak jak to ma miejsce w wozach strażackich. Ogień objął mury o długości 300 metrów. W piasku ukryto kartonowe pudła, które miały złagodzić upadki 120 kaskaderom z różnych krajów. Zbrojmistrze współpracowali ze specjalistami od efektów podczas wystrzeliwania setek strzał. Wcześniej zbudowali autentyczne "skorpiony", broń masowego rażenia tamtych czasów, która łączy mechanizm kuszy z siłą katapulty, wyrzucając w powietrze śmiercionośne harpuny.

Całą sekwencję dokładnie wymierzyli i sfotografowali specjaliści od efektów, którzy mieli sprawić, że 2.000 statystów wyglądać będzie na ekranie jak dwustutysięczna armia, a mury miasta wydadzą się widzom dłuższe o ponad kilometr.

Koordynator efektów specjalnych Neil Corbould, jeden ze stałych współpracowników Ridleya Scotta, mówi: "Jednym z największych wyzwań, jakie przed nami postawiono, była liczba samych efektów specjalnych, od machin oblężniczych po wybuchy. Akcję filmowało pięć do ośmiu kamer, a my musieliśmy opracować efekty dla każdej z nich. Z trudem daliśmy sobie radę z ogniem. Położyliśmy kilometr rur gazowych i przygotowaliśmy 36.000 litrów propanu. W sumie spaliliśmy 120.000 litrów!".

Dzięki ścisłej współpracy Corboulda i koordynatora pracy kaskaderów Phila Neilsona realizacja tej sekwencji przebiegła bez żadnych problemów. Nikt nie odniósł najmniejszych obrażeń, mimo iż "podpaliliśmy 56 ludzi, którzy spadali następnie z czternastometrowych wież. Myślę, że ustanowiliśmy nowy rekord" - mówi Scott. "Dzięki Neilowi i Philowi nie musieliśmy się martwić ani o efekt końcowy, ani o względy bezpieczeństwa".

Muzyka i dźwięk

Przy "Królestwie niebieskim" Ridley Scott po raz pierwszy współpracował z kompozytorem Harrym Gregsonem-Williamsem. "Harry ma klasyczne korzenie, bez których nie ma sensu porywać się na tego rodzaju film" - mówi reżyser. "Są jednak sposoby, by połączyć dwa style, klasyczny i współczesny".

Akcja filmu rozpoczyna się we Francji, w nieprzyjaznej, zimnej okolicy. "Nie jest to miejsce, w którym do głosu dochodzą emocje" - mówi Gregson-Williams. We wstępnym sekwencjach filmu dominuje więc przenikliwy motyw wioli. Gdy Balian przybywa do Jerozolimy i doświadcza zapachów, barw i dźwięków, których nigdy wcześniej nie znał, słyszymy oud, kannon (lub qanun) albo kamanchę, czyli klasyczne arabskie skrzypce. W miarę, jak Balian odkrywa nowe barwy, słyszymy je z ekranu" - mówi kompozytor.

Do Studia 3 przy Abbey Road w Londynie Gregson-Williams sprowadził nie tylko orkiestrę, lecz także studwudziestotrzyosobowy chór Bacha i niewielką grupę tureckich muzyków z Istambułu. "Tureccy muzycy, instrumentaliści grający na lirach korbowych i wiolach oraz chór Bacha wnieśli do partytury szczególny koloryt" - mówi. "To niezwykłe brzmienie. Czułem się, jakby tuż za orkiestrą przepływał ogromny transatlantyk. Dodałem do tego kilka sesji perkusyjnych, granych na bębnach stanowiących dokładne repliki instrumentów z epoki".

Wbrew tradycji kompozytor zaczął nie od motywu głównego bohatera, Baliana, lecz od tematu jego ojca, Godfreya z Ibelin. Temat Godfreya przechodzi w temat Baliana w chwilą, gdy ojciec przekazuje swój miecz synowi. "Godfrey znika z ekranu, lecz nadal żyje w motywie muzycznym towarzyszącym Balianowi" - mówi.

Dla Sibylii Gregson-Williams skomponował motyw delikatny i egzotyczny. Reynaldowi z kolei towarzyszy temat, który "budzi niepokój połączeniem brzmienia wiolonczeli, kontrabasu, tuby i puzonu".

Motyw, który Gregson-Williams napisał dla przywódcy Saracenów Saladina, opiera się na dwutonowym flecie - rzadkim instrumencie muzycznym, na którym można wygrać tylko kilka tonów i to zawsze w tym samym porządku. "Podkreśla on pozycję i szlachetny charakter bohatera" - mówi.

Dla skazanego na zgubę króla Baldwina Gregson-Williams wybrał dźwięczne instrumenty blaszane, "waltornie i puzony" - mówi. "Jego temat ma charakter najbardziej konwencjonalny i królewski. Króla cechuje pewien smutek, ale i wielka uczciwość. Ma pięknie napisany dialog".

Gdy dochodzi do zderzenia dwóch kultur, Gregson-Williams rozpoczyna każdą bitwę od orkiestracji, a finał osiąga dzięki ostrym efektom dźwiękowym. Za miks dźwięku odpowiedzialny był Mike Minkler, który może poszczycić się 9 nominacjami do Oscara i dwiema statuetkami (za "Chicago" i "Helikopter w ogniu" w reżyserii Ridleya Scotta). Reżyser mówi: "Zrealizowałem kilka filmów z Mike'iem. "Helikopter w ogniu" był wielkim wyzwaniem, z którego wspaniale się wywiązał".

Na tropach historii: Hiszpania i Maroko

Plenerowe zdjęcia do "Królestwa niebieskiego" kręcono w dwóch krajach śródziemnomorskich. Sceny, których akcja rozgrywa się w dwunastowiecznej Francji, zrealizowano w Hiszpanii, filmową Ziemię Świętą znaleziono zaś w Maroku. W Hiszpanii nakręcono także część zdjęć do sekwencji jerozolimskich, których akcja toczy się we wnętrzach.

Ridley Scott doskonale zna oba kraje - w Hiszpanii kręcił film "1492 - wyprawa do raju", w Maroku realizował fragmenty "Gladiatora" i "Helikoptera w ogniu". W obu przypadkach atrakcyjne plenery pozwoliły mu wzbogacić stronę wizualną filmu.

Scott i jego licząca 436 osób ekipa rozpoczęła pracę w Hiszpanii. W Afryce dołączyło do nich 443 Marokańczyków. W realizacji niektórych scen udział wzięło 25.000 do 30.000 statystów, a wysiłki ekipy wsparło marokańskie wojsko. "Marokańscy żołnierze są świetnie wyszkoleni i znakomicie jeżdżą konno" - mówi Scott. "Bez pomocy Pałacu Jego Wysokości Mohammeda VI nigdy nie nakręcilibyśmy tego filmu".

Zdjęcia rozpoczęły się w północnej Hiszpanii. W kraju tym podziwiać można wpływy wielu wyznań, a do jego największych zabytków należą meczety i kościoły. Zamek Loarre, który stał się na ekranie zamkiem rodziny Godfreya, jest jedną z najlepiej zachowanych dwunastowiecznych warowni w Europie. Stojącą w cieniu Pirenejów twierdzę zbudowano na granicy dzielącej chrześcijańską część Hiszpanii od części muzułmańskiej, w czasach, gdy Arabowie znajdowali się w odwrocie. Niezdobytą twierdzę oglądamy w okresie zimowym, wokół szaleją zamiecie śnieżne, po niebie przewalają się ciężkie chmury. Baliana poznajemy w wiosce leżącej u podnóża zamku, zanim jeszcze wyruszy on na swą pielgrzymkę.

Następnie ekipa przeniosła się do Segowii, zwanej klejnotem średniowiecznych miast hiszpańskich, gdzie nakręcono sekwencję zasadzki. Na co dzień las Valsain jest idyllicznym miejsce, w którym królują dziki i jelenie. Czterdzieści lat temu w lesie tym kręcono zdjęcia do wojennego filmu "Bitwa o Ardeny".

Potem ekipa wyjechała do otoczonego murem miasta Avila, gdzie we wspaniałej dwunastowiecznej katedrze romańskiej zrealizowano sceny koronacji i klęski chrześcijan.

Sześć godzin drogi na południe, niedaleko Kordoby, leży niewielkie miasteczko Palma del Rio, w którym urodził się legendarny matador El Cordobes. W centrum miasta stoi pałac Pontocarrero, który w XII stuleciu zbudował sułtan Abu Yacub. W 1989 nowy właściciel rozpoczął prace renowacyjne, które trwają do dziś. Pałac oglądamy w filmie w kilku scenach - raz jest dziedzińcem w Ibelin, innym razem baronatem odziedziczonym przez Baliana, jeszcze innym - szpitalem, w którym umiera jeden z bohaterów.

Potem przyszła kolej na Sewillę, stolicę muzułmańskiej przeszłości w Hiszpanii. Wybierając Andaluzję, Scott chciał złożyć hołd sztuce arabskiej - tam bowiem osiągnęła ona swoje apogeum. Dwa miejsca pomogły reżyserowi w pełni ukazać przepych XII wieku: Casa de Pilatos (Dom Piłata) i Alcazar. Oba te miejsca otacza legenda. Dom Piłata, rzekoma replika rezydencji osławionego pretora rzymskiego w Jerozolimie, jest przykładem chrześcijańskiej adaptacji sztuki muzułmańskiej, stylu, który rozpowszechnił się po ponownym podboju Hiszpanii. Długo zaniedbywany, a teraz w pełni odrestaurowany rozległy kompleks słynie ze wspaniałych ogrodów i patii.

Alcazar przez tysiąc lat był rezydencją królewską. W pałacowym kompleksie podziwiać można jedną z największych kolekcji sztuki arabskiej na świecie. Meble i arrasy nie ustępują tym z Wersalu. Jedną czwartą patii Alcazaru wykorzystano w filmie - w większości nakręcono w nich sceny, których tłem jest pałac króla Baldwina IV w Jerozolimie.

Podczas gdy w Hiszpanii kręcono głównie sceny rozgrywające się we wnętrzach, w Maroku realizowano przede wszystkim sekwencje plenerowe. Bezkresne krajobrazy, usiane płaskowzgórzami o urwistych stokach, przypominały wszystkim amerykański południowy zachód. Ekipa rozlokowała się w Ouarzazate, skupiającym 40.000 mieszkańców centrum administracyjnym, zwanym potocznie wrotami Sahary (arabska nazwa miasta znaczy "bez kłopotów").

Timdrissit był ważnym przystankiem dla wielkich wielbłądzich karawan, które niegdyś wędrowały między Afryką obrzeży Sahary a Marrakeszem. Dziś pół tuzina ogromnych casbah - średniowiecznych odpowiedników przydrożnych zajazdów, które mogły pomieścić zarówno jeźdźców, jak i wielbłądy - majaczą wśród rzadko używanych oaz. Czas i wiatr złagodziły ich sylwetki i dzisiaj przypominają one raczej zamki z piasku. Wśród nich scenograf Arthur Max zbudował dwór, który dziedziczy Balian. Dekoracja ta i przylegające do niej gospodarstwo pełnią kluczową rolę w opowieści o młodym bohaterze, który sprawdza się zarówno jako przywódca, jak i inżynier.

Innym kluczowym miejscem była Golgota. Wzgórze, na którym ukrzyżowano Chrystusa, wznosi się wysoko ponad labiryntem uliczek w Jerozolimie. Tu właśnie Balian grzebie krucyfiks, który należał do jego zmarłej żony w nadziei, że przyniesie mu to ukojenie duchowe. Wzgórze i leżąca u jego podnóża casbah znane są jako Ait Ben Haddou. Organizacja Narodów Zjednoczonych wpisała je na listę zabytków dziedzictwa kulturowego, podobnie jak inne miejsca, w których kręcono zdjęcia do "Królestwa niebieskiego": zamek Loarre, Avilę, Segowię oraz Casa de Pilatos i Alcazar w Sewilli.

Zdjęcia plenerowe ukończono w Essaouira, na marokańskim wybrzeżu Atlantyku. Słynące niegdyś z uzyskiwanego z miejscowych mięczaków barwnika, zwanego tyryjskim fioletem, którym barwiono rzymskie togi, miasto stało się potem ważnym portem handlowym na drodze do Marrakeszu. W 1969 i 1970 ulokował w nim swoje kwatery Jimi Hendrix, który próbował kupić miasto. Stało się ono wtedy hippisowską stolicą Maroka. Ekipa wykorzystała uliczki i stare mury, które stały się fragmentami średniowiecznej Jerozolimy. Na plaży kręcono sceny z Balianem, które morze wyrzuca na brzeg po katastrofie statku.

Ziemia, woda i powietrze współtworzą stronę wizualną filmu. Scott współpracował ściśle z autorem zdjęć Johnem Mathiesonem, zależało mu bowiem, by we wszystkich ujęciach plenerowych widzowie dosłownie widzieli powietrze, wypełnione dymem, kroplami deszczu, płatkami śniegu, ziarenkami piasku czy oparami mgły. Reżyser chciał, by powietrze wydawało się widzowi niemal namacalne. W ujęciach, w których było to możliwe, elementy te podkreśla światło. Flagi i proporce są ożywanie przez podmuchy wiatru.

O filmie

"Nie czuj strachu w obliczu swych wrogów.

Mów zawsze prawdę, nawet,

jeśli może to prowadzić do twej śmierci.

Wspieraj bezbronnych i nie czyn zła.

Oto twoja przysięga..."

Reżyser Ridley Scott, twórca "Gladiatora", "Łowcy androidów" i "Obcego - 8 pasażera "Nostromo"", przedstawia "Królestwo niebieskie", zrealizowaną z niezwykłym rozmachem, epicką opowieść o wyprawach krzyżowych, zderzeniu dwóch kultur i młodym Francuzie, który nieoczekiwanie odkrywa swe przeznaczenie, zostaje pasowany na rycerza i wyrusza do Ziemi Świętej, by objąć należne mu dziedzictwo.

Orlando Bloom, któremu sławę przyniosła rola Legolasa w trylogii "Władca pierścieni", gra Baliana, kowala, który stracił rodzinę i bliski jest utraty wiary. Wojna religijna w odległej Ziemi Świętej nic dla niego nie znaczy, a mimo to wciągnięty zostaje w jej wir. We wstrząsanej intrygami średniowiecznej Jerozolimie zakochuje się w siostrze króla, wyrasta na przywódcę i staje na czele mieszkańców, którzy bronią miasta przed przeważającymi siłami wroga...

Przeznaczenie dosięga Baliana, gdy w jego życie wkracza wielki rycerz Godfrey z Ibelin (Liam Neeson), krzyżowiec, który na krótko powraca do ojczystej Francji po walkach na Wschodzie. Godfrey wyznaje, że jest ojcem Baliana, pokazuje mu prawdziwe oblicze rycerskości i zabiera w długą podróż do mitycznej Ziemi Świętej.

W Jerozolimie tamtych lat - między drugą a trzecią krucjatą - panuje chwiejna równowaga i względny pokój, a wszystko to za sprawą wysiłków chrześcijańskiego króla Baldwina IV (Edward Norton) i jego doradcy Tiberiasa (Jeremy Irons), którym udało się zawrzeć rozejm z Saladinem (Ghassan Massoud), niechętnym niepotrzebnemu przelewowi krwi legendarnym przywódcą muzułmanów. Dni Baldwina są jednak policzone, bo na przeszkodzie zawartemu rozejmowi coraz częściej stają fanatyzm, chciwość i zazdrość, które szerzą się wśród krzyżowców.

W Jerozolimie Balian zakochuje się w pięknej księżniczce Sibylii (Eva Green), siostrze króla Baldwina, którą wbrew jej woli wydano za mąż za żądnego władzy barona Guya de Lusignan (Marton Csokas).

Pokojową wizję króla Baldwina - wizję "królestwa niebieskiego" - podziela niewielu rycerzy, a wśród nich Godfrey z Ibelin, który przysiągł jej bronić nawet za cenę własnego życia. Gdy Godfrey przekazuje synowi swój miecz, przekazuje mu także świętą przysięgę, która każe mu chronić bezbronnych, stać na straży pokoju i dążyć do harmonijnego współistnienia przedstawicieli wszystkich kultur i religii, tak by na Ziemi ziściło się "królestwo niebieskie". Gdy nadchodzi godzina próby, Balian chwyta za miecz, by zająć należne mu miejsce w historii...

Obsada Królestwa

”Dane mi jest spełnić marzenia wszystkich chłopców” – mówi Orlando Bloom. – ”Gram rycerza, który dostaje dziewczynę i wszystko, co sobie wymarzył. Balian jest bohaterem z przypadku, który szuka swego miejsca w świecie. Dla mnie to najlepszy typ bohatera, jaki istnieje”.

Ridley Scott i Orlando Bloom spotkali się wcześniej na planie Helikoptera w ogniu. Reżyser mówi: ”Orlando to człowiek szczery i otwarty. Jest przy tym bardzo sprawny fizycznie – na planie ‘Helikoptera w ogniu’ wypadł dla mnie ze śmigłowca. Wykonał wszystkie zadania, które przed nim postawiłem, a dzięki wrodzonej szczerości przydał postaci Baliana wielkiego autentyzmu”.

”Praca z Ridleyem i aktorami, których dane mi było spotkać na planie, to prawdziwy zaszczyt” – mówi Bloom. – ”Ridley ma niezwykłą zdolność ukazywania historii we współczesnym świetle. Zderza ze sobą politykę i prawdę, a jeśli wychodzi się od prawdy, zawsze dociera się do sedna. Jego filmy są ucztą dla oczu, a przy tym prowokują do myślenia, co nie trafia się często”.

Evę Green obsadzono w roli Sibylii, bo filmowcy szukali wyrazistej aktorki, która da sobie radę w świecie zdominowanym przez mężczyzn. ”Eva niedawno skończyła dwadzieścia lat, ale wydaje się nad wiek dojrzała. Ma wyrobione zdanie i fantastyczną intuicję” – mówi Scott.

”Ridley jest bardzo skromnym człowiekiem” – mówi Eva Green. – ”Mimo ogromnego rozmachu, z jakim zrealizowano nasz film, pracowało mi się z nim bardzo łatwo. Ridley rozumie, że aktorzy są często bardzo wrażliwi i wszystko im ułatwia, kreując na planie atmosferę, w której wszyscy czują się pewnie. Nigdy nie pokazuje lęku ani napięcia”.

Wielu aktorów potwierdza, że marzyło o pracy z Ridleyem Scottem. Jeremy Irons, który dwadzieścia lat temu wystąpił w dwóch filmach reklamowych zrealizowanych przez Scotta, przyznaje, że po przeczytaniu scenariusza sam szukał kontaktu z reżyserem: ”W scenariuszu było wszystko, czego oczekuje się po wielkim widowisku. Marzyłem, by w nim wystąpić. Jeśli chcesz zrealizować wielki film, w którym nie zabraknie prawdy o ludzkich uczuciach, reżyserem, którego powinieneś zaangażować, jest Ridley Scott. Myślę, że Królestwo niebieskie zaskoczy nawet jego najzagorzalszych wielbicieli”.

Scenarzysta William Monahan mówi: ”Ridley ma tak niezwykły zmysł wizualny, że często zapomina się, jak świetnie radzi sobie z aktorami. Widać to we wszystkich jego filmach, począwszy od _(Obcego – 8 pasażera >Nostromo

Od koncepcji do produkcji

Ridley Scott i scenarzysta William Monahan pracowali na projektem zatytułowanym Tripoli, gdy zaczęli dyskutować na temat realizacji filmu, który opowiadałby o pewnych aspektach wypraw krzyżowych. ”To bardzo bogaty okres w historii” – mówi Scott. – ”Gdy spojrzy się na te 200 lat z historycznego punktu widzenia, można dostrzec wszelkie możliwe typy ludzkich zachowań. Moment, o którym chce się opowiedzieć, można wybrać z chirurgiczną niemal precyzją”.

Monahan napisał znakomity scenariusz, a fakt, że przeniesienia go na ekran podjął się tak ceniony reżyser jak Ridley Scott, sprawił, że filmem zainteresowali się znakomici realizatorzy i aktorzy. ”Problemy, które ukazujemy w naszym filmie, są nadal aktualne: pokazuje, jak chrześcijanie traktują muzułmanów, jak muzułmanie traktują chrześcijan, jak się nawzajem wykorzystują i jakie są ich prawdziwe zamiary” – mówi Jeremy Irons. – ”Historia, którą opowiadamy, ma swoje reperkusje w dzisiejszym świecie”.

Scott podkreśla, że nakręcił film historyczny, a nie dokumentalny. Królestwo niebieskie wykorzystuje wydarzenia historyczne, by ukazać głęboko ludzki dramat, z którym zmagają się bohaterowie. ”Ukazujemy czas pokoju, o którym dziś nie możemy nawet marzyć” – mówi. – ”To właśnie jest w tym wszystkim najbardziej fascynujące. Próbujemy ukazać obie strony konfliktu w obiektywnym świetle. Nasz bohater, Balian, stara się postępować właściwie, a jedną z najbardziej wyrazistych postaci w filmie jest Saladin, którego gra muzułmanin”.

Monahan przyznaje, że od dawna fascynuje go Łacińskie Królestwo Jerozolimy, a zwłaszcza panowanie Baldwina IV: ”Był to okres równowagi między państwem krzyżowców a muzułmanami. Równowagę sił zawdzięczano nie tylko praktycznego rozejmowi, lecz także wzajemnej fascynacji, która udzieliła się przedstawicielom obu kultur”. Króla Baldwina IV i Saladina łączy umiłowanie pokoju, które nie podzielają ekstremiści z obu obozów.

Monahan korzystał ze źródeł z pierwszej ręki, relacji spisanych w czasach, w których toczy się akcja. Chciał bowiem uniknąć interpretacji, które narosły w epokach późniejszych. Odkrył, że król Baldwin i Saladin osiągnęli bezprecedensowy rozejm, który pozwolił wyznawcom trzech wielkich religii monoteistycznych na swobodne praktykowanie ich w Jerozolimie.

”Król Baldwin kontynuował dzieło muzułmańskich przywódców z czasów, gdy to oni kontrolowali miasto. Pozwalał on na pełną swobodę praktyk religijnych” – mówi Scott. – ”Każdy mógł przyjechać do miasta i wielbić, co mu się żywnie podoba”.

W czasach, gdy rozpoczyna się akcja filmu, rozejm świetnie się sprawdza. ”Kwitnie handel, ludzie żyją w pokojowej współegzystencji” – mówi Monahan. – ”Łacińskie królestwo istnieje od niemal stu lat i tylko ludzkie błędy – chciwość, ambicja, fanatyzm – sprawiają, że zaczyna chwiać się w posadach”.

Przeszłość budzi się do życia

Realizację "Królestwa niebieskiego" poprzedził kilkumiesięczny okres drobiazgowych przygotowań, obejmujących gromadzenie dokumentacji, staranne projektowanie i ścisłą koordynację wysiłków ekip pracujących w kilku krajach. A wszystko zaczęło się od szkiców na skrawkach papieru...

Słynący z niezwykłych rozwiązań wizualnych Scott myśli o scenopisie obrazkowym już na etapie wstępnej lektury scenariusza. "Ridley rysuje niemal bez przerwy" - mówi William Monahan. "Mimo setek szkiców, które dawały wyobrażenie, jak wyglądać będzie przyszły film, nic nie przygotowało mnie na to, co zobaczyłem na planie. Rozmach przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Realizacja "Królestwa niebieskiego" przypominała operację wojskową".

"Ridley pracuje z coraz większym rozmachem, ale historie, które opowiada w swych filmach, zdają się mieć coraz bardziej intymny charakter" - mówi scenograf Arthur Max. "Zwykły człowiek dostaje się w wir niezwykłych wydarzeń i zaczynają go otaczać postacie historyczne, które doskonale znamy. Całą akcję śledzimy oczami kogoś, kto wiódł bardzo normalne życie".

Scott zgromadził na planie zespół uznanych twórców, którzy pomogli mu powołać do życia świat średniowiecza. "Wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że muszą dać z siebie wszystko i przygotować się jak nigdy dotąd" - mówi reżyser.

Po wybraniu plenerów i zgromadzeniu koniecznej dokumentacji Max przygotował modele głównych dekoracji, a przed nadaniem im ostatecznego kształtu dokładnie obejrzał je wraz ze Scottem, do którego należało prawo podejmowania wiążących decyzji. Potem do akcji wkroczyła ekipa rysowników z Rzymu, która przygotowała ponad 1000 szkiców.

"Źródłem natchnienia była dla nas nie tylko zgromadzona dokumentacja epoki, lecz także własna wyobraźnia" - mówi Max. "Zależało nam, aby wnętrza przypominały labirynt - fragment starej Jerozolimy, fragment fortecy w Keraku czy fragment wioski w Ibelin. Nieważne czy był to pałac, czy wioska - wszystko miało być fragmentem większej całości, nasuwać skojarzenia z pewną konkretną rzeczywistością, w której toczy się akcja. Myślę też, że aktorom lepiej odnaleźć się w świecie filmu, jeśli dekoracja jest czymś więcej niż tylko ścianą pozbawioną faktury czy zapachu. Plan filmowy jest miejscem, które żyje własnym życiem. Dołożyliśmy wszelkich starań, by ulice naszej Jerozolimy tętniły życiem, tak jak to miało miejsce w czasach, w których toczy się akcja".

Realizacja

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Ridley Scott słynie z wielkiej wyobraźni wizualnej, rozbudowanych fabuł i niezwykłego przywiązania do szczegółów. Z pomysłem realizacji filmu, którego akcja toczyć się będzie w czasach wypraw krzyżowych, nosił się od niemal dwudziestu lat.

”Zawsze chciałem nakręcić film o rycerzach i epoce średniowiecza, a zwłaszcza o krucjatach” – mówi. Nie powinno to dziwić, jeśli weźmie się pod uwagę, że bohaterem (lub bohaterką) filmów Scotta jest często zwykły choć nieprzeciętnie uzdolniony człowiek, który uwikłany zostaje w niezwykłe wydarzenia – bohater, który zmagając się z trudami losu staje się prawdziwym herosem, kimś, kto nigdy nie zbacza z raz obranej drogi. Taki był Maksimus, rzymski generał-buntownik z Gladiatora, czy Deckard, Łowca androidów, który zmagał się z własnym sumieniem; taka też była Ripley z Obcego....

”Historycznie rzecz ujmując, rycerze – podobnie jak kowboje czy policjanci – reprezentują awangardę swoich czasów” – mówi Scott. – ”Są wymarzonymi bohaterami dla opowieści o herosach. Są symbolami sprawiedliwości, wierności i chwały”.

Scenarzysta William Monahan zasugerował Scottowi, by skupić się na Królestwie Jerozolimy pod rządami Baldwina IV i Baliana, młodego rycerza, który stanął u jego boku.

”Rycerz reprezentuje ideał, a ideał ten osiągnął swój szczyt w czasach wypraw krzyżowych” – mówi Monahan.

* * *

Okrzykiem ”Bóg tak chce!” papież Urban II porwał w 1095 chrześcijańską Europę do boju o odzyskanie świętego miasta Jerozolimy, które w VII wieku podbiły pustoszące Bliski Wschód armie muzułmańskie. Na wezwanie odpowiedziały tysiące chrześcijan, od królów po chłopów, formując krucjaty, które przez następne 200 lat wyruszały na wschód, by oblegać starożytne miasta, zakładać królestwa i wszczynać trwające kilka stuleci konflikty religijne.

Jerozolimę odbito podczas pierwszej z ośmiu krucjat i odtąd rządziło nią kilka pokoleń chrześcijańskich książąt, ale w roku 1186 – w którym rozpoczyna się akcja filmu – królestwo rozdzierały wewnętrzne spory, a jego istnieniu zagrażał rosnący w siłę Saladin. Jerozolimskie garnizony uzupełniano świeżymi rekrutami z Europy. Wasale króla, tacy jak Godfrey, często wracali do swych ojczystych krajów, by pozyskiwać nowych obrońców dla Ziemi Świętej. Godfrey ma oczywiście także inny cel...

Głównym bohaterem filmu jest młody kowal o imieniu Balian, który stworzony jest do czegoś więcej niż praca w kuźni. ”Balian jest rzemieślnikiem, inżynierem” – mówi grający go Orlando Bloom, który zyskał sławę rolami w filmach takich jak Władca Pierścieni, Piraci z Karaibów czy Troja. – ”Wystarczy, że spojrzy na warownię, a wie, jak najskuteczniej jej bronić, co przyda mu się później podczas jego podróż”.

Początkowo Balian pogrążony jest w rozpaczy – jak mówi Bloom – ”w stanie nihilistycznej rezygnacji. Stracił żonę i syna. Gdy go poznajemy, przechodzi prawdziwe piekło”.

Wtedy w jego życiu zjawia się grany przez Liama Neesona (Lista Schindlera, Kinsey) Godfrey z Ibelin, rycerz, który opuścił ojczystą Francję i wyruszył na krucjatę, by zająć miejsce u boku króla Baldwina. ”Gdy krzyżowcy zajęli Jerozolimę, stali się bardzo wpływowymi ludźmi” – mówi Neeson. – ”Dano im wielkie ziemie, które same w sobie stały się małymi królestwami. Godfrey jest przywódcą i żołnierzem. Otrzymał kawałek ziemi pod Jerozolimą”.

Godfrey powraca do Francji, by odnaleźć syna. ”Wie, że ma syna” – mówi Neeson. – ”Nigdy go nie widział, bo Balian jest dzieckiem z nieprawego łoża. Jest owocem romansu Godfreya z byłą żoną kowala, który nigdy nie powinien mieć miejsca. Teraz powraca, by go odnaleźć i poprosić, by podążył do Jerozolimy”.

”Nie daje mu ziemi, nie daje mu pieniędzy – daje mu rodzinę” – mówi Orlando Bloom. – ”Daje mu szansę, by był jego synem i pracował dla niego w Ziemi Świętej”.

Początkowo Balian odrzuca propozycję Godfreya, okoliczności sprawiają jednak, że nie ma wyboru – musi podążyć za ojcem. ”Balian czuje się zagubiony” – mówi Bloom. – ”Ma jeden cel: chce znaleźć odpowiedzi na ważkie pytania, które cisną mu się do głowy. Jest młodym człowiekiem, który stoi u progu przemiany duchowej, osobistej i politycznej. Stara się poznać sens życia, szuka przebaczenia i zrozumienia. Dołącza więc do Godfreya i wyrusza w drogę”.

Godfrey nie podróżuje sam. Wśród rycerzy, którzy mu towarzyszą, są najemnicy oraz Szpitalnik, rycerz-konfesor, którego gra David Thewlis (Harry Potter i więzień Azkabanu, Big Lebowski). ”Szpitalnicy narodzili się w jedenastym stuleciu” – mówi aktor. – ”Było to bractwo zakonne, którego członkowie zaspokajali potrzeby pielgrzymów w Ziemi Świętej. Mimo iż Szpitalnik może być wojownikiem, mój bohater jest w głębi duszy pacyfistą”.

Godfrey – jak mówi Thewlis – jest człowiekiem pełnym wewnętrznych konfliktów: ”Dręczy go nieprzeparty smutek, u kresu życia doświadcza jednak częściowego odkupienia znajdując Baliana. Ponownie odnajduje w sobie miłość i ciepło, zdając sobie sprawę, że może przekazać swą spuściznę synowi”.

Wędrowcy wpadają w zasadzkę i Godfrey zostaje śmiertelnie ranny w bitwie. W ostatnim akcie zadośćuczynienia pasuje swego syna na rycerza, powierzając mu misję utrzymania pokoju w Jerozolimie. ”Staram się przekonać go, by podążył do Jerozolimy, bo wierzę, że chrześcijanie i muzułmanie mogą pokojowo współistnieć” – mówi Neeson. – ”Godfrey uświadomił to sobie po wielu, wielu latach bezsensownych rzezi”.

Szpitalnik staje się towarzyszem Baliana i pociesza go po śmierci Godfreya. ”Stawia pewne pytania i pozwala Balianowi znaleźć na nie odpowiedź” – mówi Scott. – ”Używa określenia ‘właściwe działania’ – wierzy, że trzeba robić to, co właściwe, bez względu na wszystko. Oto w co wierzy: ‘Bóg patrzy na nas. Reszta jest szaleństwem. Nie musisz słyszeć głosów. Nie musisz klękać. Wystarczy, byś właściwie postępował’”.

W Jerozolimie Balian spotyka ludzi, którzy stanowili o niezwykłym charakterze tego miasta. Pierwszą z tych osób jest siostra króla, piękna księżniczka Sibylla (Eva Green), którą zmuszono do poślubienia Guya de Lusignan (Marton CsokasKrucjata Bourne'a).

”Sibylla jest nieco egzotyczna” – mówi grająca ją Eva Green, która debiutowała w ”Marzycielach” Bernardo Bertolucciego. – ”Przez całe swoje życie mieszkała w Jerozolimie, wychowywała się z chrześcijanami, żydami i muzułmanami. Dorastała w surowej atmosferze, matka wydała ją za mąż wbrew jej woli. Sibylla nienawidzi swojego męża; gardzi wartościami, które on wyznaje i jego żądzą władzy”.

Sibylla i Balian zakochują się w sobie, mimo iż ich związek niesie za sobą poważne komplikacje natury politycznej. ”Balian nie szuka miłości, ale bez reszty zakochuje się w Sibylli, która jawi mu się jako istota z innego świata” – mówi Orlando Bloom. – ”To bardzo emocjonalny związek, coś o czym od dawna marzył, a jednak niechętnie mu się poddaje. Spotkanie z tą kobietą to dla niego iskierka nadziei”.

Eva Green twierdzi, że Sibylla i Balian stają się dla siebie azylem: ”Na początku Balian pogrążony jest w żałobie. Nie wie, jak żyć i w co wierzyć. Sibylla jest jego przeciwieństwem. Szuka wartości, pragnie harmonii. Gdy się poznają, są sobą zafascynowani. On jest taki czysty, wierny i szlachetny. Jest idealnym mężczyzną dla niej”.

Sibylla lęka się o życie swego brata, Baldwina. ”Nie może uwierzyć, że on umrze. Jest jedynym człowiekiem, któremu może ufać bez zastrzeżeń” – mówi Eva Green.

Król Baldwin IV umiera na trąd. Choroba poczyniła takie spustoszenia, że król musi ukrywać swą twarz za srebrną maską. ”Baldwin jest niezwykle silnym człowiekiem, ale trąd osłabił go na tyle, że jego śmierć wydaje się nieuchronna” – mówi Ridley Scott.

Gdy się poznają, Baldwin stawia sprawę jasno: jako nowy pan na Ibelin Balian ma kontynuować dzieło swego ojca i bronić drogi do Jerozolimy, tak by miasto pozostało otwarto dla pielgrzymów wszystkich wyznań. ”Wszyscy są mile widziani w Jerozolimie nie dlatego, że wiąże się z to z jakimiś korzyściami, ale dlatego, że tak trzeba” – mówi Orlando Bloom.

Balian poznaje także Tiberiasa, mądrego i zaprawionego w bojach doradcę wojskowego króla, którego gra Jeremy Irons. Aktor mówi: ”Tiberias jest marszałkiem armii jerozolimskiej. Jego szef, król Baldwin, jest trędowaty. Jego stan jest na tyle poważny, że nie może rządzić królestwem, polega więc w znacznej mierze na Tiberiasie”.

Tiberias uświadamia Balianowi, że Jerozolima egzystuje w chwiejnej równowadze. Pokój wydaje się nietrwały, w mieście szerzą się spiski, a królestwo oblega dwustutysięczna armia Saladina. Tiberias szanuje zarówno muzułmanów, jak i chrześcijan, ale – jak mówi Irons – ”Jest człowiekiem u kresu kariery, zmęczonym ciągłymi walkami i głupotą tych, którzy otaczają go w Jerozolimie”.

Rozejmowi między Baldwinem a Saladinem (Ghassan Massoud) zagrażają spiski wewnątrz królestwa. ”Wielu mieszkańców Jerozolimy dba wyłącznie o własne interesy” – mówi Ridley Scott. Szerzy się zepsucie, zdrada i korupcja. ”Król Baldwin i Tiberias starają się im przeciwdziałać. Wszyscy inni myślą tylko o sobie” – dodaje reżyser.

Charyzmatycznego przywódcę Saracenów, Saladina, gra syryjski aktor i reżyser Ghassan Massoud, który napisał i wyreżyserował ”Dyplomatów”, satyryczną sztukę ukazującą problemy władzy w świecie arabskim. Massoud dostrzega w Saladinie po pierwsze męża stanu. ”Po drugie jest wojownikiem” – mówi aktor. – ”Saladin wygrał wiele bitew, a przy tym umie prowadzić dialog z wrogiem. To bardzo istotna cecha przywódców tamtych czasów. Saladin jest niezwykle charyzmatyczny, a jednocześnie bardzo ludzki, wręcz delikatny. Wierzy, że z wrogiem trzeba rozmawiać”.

”Saladin jest poważany jako wielki muzułmański przywódca, polityk, dżentelmen i wspaniały strateg” – mówi Ridley Scott. – ”Uwielbiali go nie tylko Saraceni, szanowała go bowiem także druga strona”. Massoud dodaje: ”Balian i Saladin uczą się nawzajem szanować”.

Guy de Lusignan, mąż Sibylli, jest członkiem Templariuszy, zakonu wojskowo-religijnego. ”Templariusze są ekstremalną frakcją. Nie życzą sobie żadnych kontaktów z muzułmanami. Nie chcą pokoju” – mówi Scott.

”Guy jest dowódcą wojskowym jerozolimskiej armii” – mówi grający go Marton Csokas. – ”Jest militarystą, uważa więc króla za nieudolnego władcę. Chce stanąć do walki, jeśli nie dla sportu, to dla przywilejów, które zdobędzie, jeżeli wygra. Jest żądny chwały, rozpiera go żądza władzy. Pod wieloma względami stanowi zaprzeczenie Baliana”.

Guy kocha Sibyllę, która go nie cierpi. ”Guy przegrywa zarówno w polityce, jak i w życiu prywatnym, bo brak mu tego, czego większość z nas potrzebuje: poczucia jedności, miłości i domu” – mówi Csokas.

Sojusznikiem Guya jest Reynald de Chatillon, który dowodzi ogromną fortecą w Keraku (jej ruiny nadal stoją w Jordanii, 75 kilometrów na południowy zachód od Jerozolimy). Grający go Brendan Gleeson mówi: ”Reynald rozkoszuje się w chaosie. Jest okrutny i złośliwy, a jednocześnie ma zwariowane poczucie rycerskości. W pewien sposób uosabia wszystkie negatywne aspekty wypraw krzyżowych. Tacy byli ludzie, którzy uczynili z krucjat szalony, imperialistyczny, ksenofobiczny akt hedonizmu. We wszystkim, co robi, Reynald kieruje się chciwością i żądzą”.

Swym dążeniem do chaosu i dominacji Guy i Reynald inicjują reakcję łańcuchową, która nieuchronnie prowadzi do wybuchu wojny między Jerozolimą a Saracenami. Czując, że panowanie Baldwina zmierza ku końcowi, Reynald z radością akceptuje plan Guya, który postanawia przejąć władzę. Punktem zwrotnym jest moment, w którym Guy z zimną krwią morduje saraceńskiego posłańca. ”Kładzie to kres nie tylko marzeniom Guya, ale i wszystkiemu, o co walczyli Baldwin i Saladin, a więc pluralizmowi i tolerancji społecznej” – mówi Csokas. – ”Guy dostaje to, czego chciał, ale będzie musiał za to zapłacić”.

Niepomny szaleńczego charakteru swojej decyzji Guy wyprowadza jerozolimską armię z miasta, by stawić czoła przeważającym siłom Saladina w bitwie pod Hattin, gdzie żołnierze chrześcijańscy zostają unicestwieni. Tej bitwy nie oglądamy na ekranie, bo finał filmu ma miejsce potem, kiedy Saladin przyprowadza swą armię pod mury Jerozolimy. Wierny kodeksowi rycerskiemu Balian postanawia bronić miasta i dzięki umiejętnościom przywódcy i inżyniera zmienia miasto w twierdzę.

To bitwa, której nie może wygrać: ma do dyspozycji garstkę obrońców, którzy muszą odpierać ataki dwustutysięcznej armii. Tryumfuje jednak jednocząc obrońców i negocjując ich przetrwanie. Zanim mu się to udaje – jak mówi scenarzysta William Monahan – ”obrońcy Jerozolimy są w rozłamie, a muszą stawić czoła zjednoczonej armii”.

”Gdyby to od nich zależało, Baldwin i Saladin utrzymaliby pokój” – mówi Orlando Bloom. – ”Gdyby nie żądni władzy i spragnieni krwi fanatycy, tacy jak Reynald i Guy de Lusignan, Jerozolima byłaby miejscem kultu, kolebką pokoju, poszanowania odmienności i tolerancji religijnej”.

Balian jak nikt inny zdaje sobie sprawę z ciężaru, jaki niesie ze sobą tytuł rycerski. William Monahan mówi: ”Świadczą o tobie twoje czyny – nie to, co mówisz; nie to, za kogo się uważasz, ale to, co robisz. Nasz film opowiada o kodeksie rycerskim. Jak powiedział Ridley Scott, Królestwo niebieskie to film o tym, jak kierujemy się sercem i rozumem”.

”Królestwo niebieskie to nie to, co myślicie” – dodaje Orlando Bloom. – ”To nie życie po życiu. To miejsce, w którym możesz być tym, kim się urodziłeś, gdzie możesz być wierny sobie. To królestwo sumienia. To królestwo nadziei i jedności. To świat idealny, o którym marzymy, świat pokoju”.

Więcej informacji

Proszę czekać…